Prokuratura umarza, rodziny dalej walczą

Bydgoska prokuratura uznała, że policjant, który potrącił na ul. Brzozowej 65-latkę i dwoje dzieci, jest niewinny. - Nie zostawimy tak tego, będziemy walczyć, złożymy zażalenie - zapowiadają rodziny poszkodowanych.

Prokuratura Bydgoszcz-Południe wszczęła w sprawie wypadku na ul. Brzozowej własne śledztwo, które właśnie umorzyła.

- Mamy przynajmniej troje świadków, którzy zeznali, że radiowóz jechał na sygnale - mówi Włodzimierz Marszałkowski, zastępca szefa prokuratury. - Sygnał wyraźnie słyszał przejeżdżający Brzozową kierowca miejskiego autobusu, krawiec z pracowni na Szwederowie oraz trzeci przypadkowy świadek. Zbadaliśmy także wątek zasadności użycia przez policjantów sygnałów świetlnych i dźwiękowych. Byli w pracy i mieli prawo do ich użycia. Jesteśmy przekonani, że kierowca tego radiowozu nie jest winny wypadkowi, więc nie można mu postawić żadnych zarzutów.

Inne zdanie na ten temat ma poszkodowana bydgoszczanka, a także świadkowie wypadku, którzy wypowiadali się na łamach "Gazety". - Radiowóz nie miał na dachu koguta i jechał bez włączonych dodatkowych świateł. Uderzył w mamę i dzieci, kiedy była już jedną nogą na przyblokowym parkingu - mówi Anna Chmara, córka 65-latki i matka 8-letniej Julki, którą potrąciło auto. - Przede wszystkim radiowóz jechał za szybko, a tam wszędzie jest czterdziestka. W dodatku obok znajduje się szkoła, więc stoją też znaki "uwaga, dzieci". Dlaczego prokuratura nie przesłuchała ludzi z bloku, którzy widzieli wypadek? - pyta. - Przecież dostarczyliśmy ich numery telefonów.

Do wypadku doszło w połowie grudnia ubiegłego roku na ul. Brzozowej. Radiowóz daewoo espero jadący w kierunku Carrefoura uderzył w przechodzącą przez jezdnię 65-letnią kobietę oraz dwoje dzieci: 8-letnią Julkę i 5-letniego Mikołaja. Według policji winna wypadku była kobieta, która weszła na jezdnię kilkadziesiąt metrów za przejściem dla pieszych.

Jolanta Chmara trafiła do szpitala m.in. z licznymi pęknięciami miednicy i pękniętą kością krzyżową. Julka przeszła operację prawego podudzia, a Mikołaj doznał pęknięcia kości jarzmowej.

- Po tym wypadku mama nie będzie już samodzielnie chodziła - mówi Anna Chmara. - Moją córkę i jej kolegę czeka długa rehabilitacja. Decyzja prokuratury to skandal. Na pewno złożymy na nią zażalenie. Będziemy walczyć o prawdę.

Źródło: Gazeta Wyborcza Bydgoszcz

You liked this post? Subscribe via RSS feed and get daily updates.