Taksówkarze: Policjantka połamała nam nogi

Sprawa miała miejsce w noc bożonarodzeniową 2007 roku na warszawskim Mokotowie. Dominik Nowalski, z zawodu taksówkarz, przebywał na weselu u znajomych. Jednak w nocy źle się poczuł, wrócił do domu i w końcu zadzwonił po pogotowie. Był w stanie nietrzeźwości i gdy na miejsce przyjechali ratownicy kazał im wynosić się. Ci zadzwonili po policję.

Po krótkim czasie stróże prawa wywlekli Dominika Nowalskiego na ulicę w samych slipkach - temperatura utrzymywała się poniżej zera. W czasie interwencji do domu wrócili rodzice mężczyzny i gdy ojciec (również taksówkarz z zawodu) zareagował, został skopany i obezwładniony. Obu zabrano na komendę. Wypuszczono ich na drugi dzień - lecz z połamanymi nogami. Wiesław i Dominik Nowalski powiadomili prokuraturę, lecz ta dwukrotnie odmówiła wszczęcia postępowania. Mężczyźni twierdzą, że ich nogi zostały połamane przez policjantkę Inez W., lecz według prokurator Izabeli Dołgań-Szymańskiej, nie byłaby ona w stanie zadać tak poważnych obrażeń, a poszkodowani musieli ich doznać jeszcze przed interwencją.

Nowalscy sami pozwali policjantów - oskarżenie wniesiono przeciwko trzem funkcjonariuszom i strażnikowi miejskiemu. Na pierwsze dwie rozprawy nie stawiła się przynajmniej jedna osoba z oskarżonych - za drugim razem nieobecność swojego podwładnego usprawiedliwił szef policji. Jednocześnie, toczy się również pozew przeciwko rodzinie Nowalskich (ojcu, matce i synowi) o "znieważenie funkcjonariuszy, naruszenie ich nietykalności cielesnej i próbę zmuszenia siłą do odstąpienia od czynności."

Za: GazWyb